Niedziela dla jednych dzień leniuchowania, długiego spania. Dla innych to możliwość do aktywności, w końcu to dzień wolny. Oba rozwiązania mogą być przyjemne i w gronie najbliższych.
Gdy rano zadzwonił budzik, no niestety gdy trzeba zjawić się pod Warszawą po 9:00 nastawienie budzika jest obowiązkowe. Pierwsze spojrzenie jeszcze zaspanym okiem przez okno. Jest dobrze, nie pada. Chociaż prognozy pogody nie były zachęcające. Co teraz? Kawa, czarna i mocna, to dobry pomysł. Potem prysznic, ubieranie, śniadanie, pakowanie. Brzmi prosto lecz w przypadku czteroosobowej rodziny wymaga trochę gimnastyki.
Perspektywa wygląda całkiem, całkiem. Las, rodzina, spore grono znajomych, kiełbasa z ogniska. Bez problemu dotarliśmy na miejsce. Sympatyczny pan Leśnik tłumaczył gdzie parkować. Zainteresowanych biegiem było sporo, więc im później tym parkujesz dalej. Paradoks: niektórzy marudzili, że nie można już podjechać blisko pod miejsce startu, a przyjechali przebiec pięć lub dziesięć kilometrów.
Ruszyliśmy do biura zawodów, aby odebrać pakiety dla dzieci i dla dorosłych. Spora grupa ludzi podobnie jak my kłębiła się przed namiotem, w którym były wydawane numery startowe. Trochę trzeba było poczekać, lecz gdzie się nam śpieszyło. W sumie impreza już trwa. W kolejce stoimy ze znajomymi. Dzieci biegają po lesie. Słońce świeci, ptaki śpiewają.
W pakiecie dla osoby dorosłej był numer startowy, chip dzięki któremu mógł być dokonany pomiar czasu i koszulka. W pakiecie dziecięcym numer startowy i koszulka. Warto zaznaczyć, że pakiety były bezpłatne.
W kontekście niedzieli i aktywności, impreza BiegamBoLubię LASY (bo samym biegiem tego bym nie nazwała) bardzo fajnie się wpisuje w rodzinne spędzanie czasu. W ramach wydarzenia organizowane były biegi dla dzieci w różnych kategoriach wiekowych, bieg na pięć kilometrów, bieg na dziesięć kilometrów oraz nordic walking na pięć kilometrów. Dzięki czemu każdy z rodziny mógł znaleźć coś dla siebie, a jeśli aktywności fizyczne nie wchodziły w grę mógł sprawdzić się w roli kibica. Bo przecież bez kibiców to już nie to samo.
Starty rozpoczęły się z lekkim opóźnieniem. W biegach na 10 kilometrów i na 5 kilometrów wystartowało ponad dziesięć znajomych osób. A co wtedy z dziećmi? Czasami przydaje się tata, który biegać nie lubi. Impreza odbywała się w lesie z dala od ruchliwych ulic. Startowało około czterystu dorosłych. Jeden nie biegający rodzic spokojnie mógł zapewnić opiekę dla wesołej gromadki dzieci.
W trakcie gdy biegali dorośli dzieci w czasie oczekiwania miały zapewnione przez Nadleśnictwo atrakcje np. : przeciąganie liny, piłowanie piłą moja twoja. Mogły dowiedzieć się ciekawych rzeczy o grzybach i mieszkańcach lasów. No i co chyba najbardziej spodobało się naszym rozrabiakom, miały możliwość upieczenia kiełbasek i chleba w ognisku. To był hit.
Trasy biegów i marszu prowadziły przez malowniczy las. Było po płaskim, z górki i pod górkę. Było fajnie. Oby więcej takich inicjatyw.
Wiosna? Czemu w nazwie jest wiosna? BiegamBoLubię LASY Chojnów 2016 to grand prix czyli cykl 4 biegów w różnych porach roku: zima, wiosna, lato, jesień. Kwietniowy bieg był drugim z czterech biegów. Do zobaczenia latem (31.07.2016).
Autor: Aleksandra Sulej – Dąbrowska – trenera BiegamBoLubię Warszawa, dietetyk mamyruszamy.pl