Kampinoski Park Narodowy jest drugim, co do wielkości chronionym obszarem na terenie Polski. To płuca dla Warszawy i doskonały teren do urozmaiconego treningu biegowego w pięknej scenerii.
Jeżeli mieszkasz w Warszawie lub jej okolicach i biegasz – jesteś prawdziwym szczęściarzem. Puszcza to prawdziwy raj dla tych, którzy chcą się solidnie zmęczyć, wzmocnić mięśnie nóg, a przy okazji nie przeciążać swoich stawów biegając nieustannie po asfalcie. Wchodząc do KPN-u zapomnijcie o szalonych prędkościach osiąganych na drogach osiedlowych, bowiem czekają tam na was liczne podbiegi, piaszczyste wydmy, korzenie i błoto. Oznakowanych dróg i szlaków turystycznych jest blisko pół tysiąca kilometrów! Zatem każdy znajdzie coś dla siebie.
Jako, że dość często trenuję w tym lesie zwłaszcza, kiedy w planie treningowym mam ogólną wytrzymałość biegową postanowiłem opisać kilka najważniejszych i moim zdaniem atrakcyjnych biegowo szlaków.
Żółty szlak Truskaw – Leszno
19-kilometrową podróż w jedną stronę można rozpocząć z parkingu PKN w Truskawiu lub parkingu przy galerii handlowej w Lesznie. Zaczynając bieg w Truskawiu czeka nas początkowo ubity i płaski trakt, dopiero po 3-4 kilometrach wbiegamy w dzikszy fragment i tam zaczynają się już lekkie górki. Na 7. kilometrze dobiegamy do jednej z najwyższych wydm w całym Parku, gdzie krzyżują się żółty szlak i droga pożarowa. Górka ma koło 30 metrów i jest niezwykle stroma. Tam możecie się zatrzymać i zafundować sobie trochę podejść, mocniejsi mogą spróbować podbiegów. Dalej szlak wiedzie do miejscowości Wiersze, gdzie krzyżuje się ze szlakiem czerwonym. Można przebiec asfaltową drogą przez wioskę lub też na moment zboczyć na czerwony szlak, aby trzymać się miękkiej ścieżki. Dalsza część jest praktycznie płaska z fragmentami piaszczystym podłożem. Na 4 kilometry przed Lesznem znajdziemy się na olbrzymich mokradłach przebiegając przez drewnianą kładkę i groblę będziemy podziwiać dokonania bobrów oraz liczne ptactwo. Dalej jest już płasko i można przyspieszyć, choć warto się rozglądać, bo zwłaszcza zimą razem z nami mogą biegać tam także łosie.
Niebieski szlak w Starej Dąbrowie
Jeśli chcecie zrobić solidny trening w górskich warunkach, solidnie się przetrzeć, to w sercu lasu znajdziecie miniaturę Bieszczadów. Najtrudniejszy fragment zaczyna się w Starej Dąbrowie i jest niczym trasa kolejki górskiej – nie ma mowy o chwili wytchnienia. Wąska ścieżka nieustannie wiedzie w górę i w dół przez około 4,5 km aż do miejscowości Górki. Powrót i tak 2-3 razy. Na 25 km to niemal 700 metrów przewyższenia, uwierzcie, że w połączeniu z piachem to istny treningowy kiler.
Urokliwy cross z Roztoki
Wieś Roztoka to dogodny punkty wypadowy na wiele tras. Moja propozycja to zielony szlak prowadzący w kierunku rezerwatu Granica, gdzie znajduje się Muzeum Kampinoskiego Parku Narodowego. Przebiega on przez dzikie i mało uczęszczane miejsca, w drugiej części trasy ścieżka jest kręta i nieustannie się wije a teren często się zmienia. Wrócić można ścieżką niebieską przez średniowieczne grodzisko „Zamczysko”, potem szlak łączy się z czerwonym i to tego koloru należy się trzymać w rezerwacie Karpaty (nazwa nieprzypadkowa), biegnie się grzbietami wydm, na dole widać bagna, potem wbiega się na górki. Ostatnie 2 kilometry są naprawdę wymagające, bowiem czeka nas kilka mocny podbiegów i stromych zbiegów po piasku. Cała opisana trasa liczy 26,5 km.
W hołdzie „Kusemu”
Podczas wojny Puszcza była świadkiem wielu strasznych wydarzeń, między innymi egzekucji. To w niej jest słynny wojskowy cmentarz Palmiry, gdzie pochowano mistrza olimpijskiego w biegu na 10 000 metrów Janusza Kusocińskiego. Do cmentarza prowadzi kilka szlaków. Czerwony lub zielony z Dziekanowa Leśnego, czerwony z Roztoki (dłuższa wycieczka), gdzie na końcu czeka nas połączenie ze szlakiem czarnym oraz dwie wysokie wydmy do pokonania, lub też czarny z Truskawia (4 km w jedną stronę).
Puszcza Kampinoska jest ogromna i z pewnością zaspokoi wymagania najwybredniejszych biegaczy. Należy jednak pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze nie zapominajmy, że to nie jest nasz dom, jesteśmy w gościach, dlatego bieganie nocą z czołówkami to zły pomysł. Grozi za to mandat, jednak mocniejszym argumentem niech będzie zwierzęcy spokój. Po drugie nie zbaczajcie też z wyznaczonych szlaków, aby pobiegać na przełaj, jest ich tyle, że terenu starczy dla wszystkich zatem, po co niszczyć i tak już mocno sfatygowaną przyrodę. I ostatnia rzecz – śmieci! Opakowań po żelach nie zdarzyło mi się spotykać, jednak nie mogę tego powiedzieć o butelkach i puszkach. Nie ważne czy idziemy na spacer, jedziemy rowerem czy biegniemy, szanujmy ten piękny skarb u stóp stolicy, abyśmy mogli wylewać pot w pięknej i czystej scenerii.
Autor: Maciej Żukiewicz – trener BBL Warszawa